W czerwcu miałam przyjemność wziąć udział w pielgrzymce organizowanej przez księdza Dariusza Iwańskiego - wspaniałego przewodnika zarówno po zabytkach, jak i po własnej duszy.
Była to podróż marzeń - Izrael i Jordania, marzenie od zawsze mi towarzyszące.
Choć na początku miałam wiele rozterek natury osobistej - nigdy do tego czasu nie byłam na pielgrzymce. Czy ja się do tego nadaję? Czy to aby na pewno dobry pomysł? Ale zdecydowałam się i to dość szybko, pomimo, że miałam jechać sama ;) (bez rodziny, znajomych).
Dziś myślę, że była to najlepsza decyzja. Ksiądz biblista, do różańca i do tańca ;) . Doświadczyłam wielu cudownych, wręcz dziwnych do zrozumienia dla mnie samej zdarzeń, sytuacji trudnych do wytłumaczenia - ale pięknych, które będę pielęgnowała w pamięci.
Izrael - zachwyca i przeraża ilością wojska patrolującego ulice, ilości punktów kontrolnych. Ja osobiście najlepiej czułam się po stronie palestyńskiej- w Betlejem, jednak daleka jestem od ocen politycznych. Uwielbiam jedną i drugą stronę. Ilość zabytków przerosła moją możliwość przyswajania :).
Betlejem - miasto radosne z przeuroczymi sklepikarzami . Oto jeden z nich Rony Tabash : https://www.youtube.com/watch?v=TRsJLQQAKgg
Trasa po stronie izraelskiej: Tyberiada, Hajfa, Nazaret, Kana Galilejska, Tabha, Kafarnaum, Betlejem, Jerozolima, Masada, Morze Martwe, Jerycho, x niezliczona ilość atrakcji.
Jordania - przejeżdżając z Izraela do Jordanii trzeba się uzbroić w cierpliwość, morze cierpliwości. Odprawa paszportowa, odprawa autokaru - upał, ciepło cieplutko - a nie można przebywać w autokarze, tylko obok. Kolejna odprawa paszportowa przy wejściu do autokaru. Przejazd przez strefę graniczną i kolejne zderzenie - odprawa po stronie jordańskiej. Czekamy cierpliwie, najpierw obywatele, a my kiedy? Udało się, jeszcze tylko buzia do aparatu i zdjęcie. Kontrola bagaży - a co to, a to co to? Udało się. Kolejna niespodzianka - przydział policjanta do autokaru - bezpiecznie i już tylko przyjemnie, pięknie i egzotycznie. Hasło przyswojone od taksówkarza (oczywiście nie obyło się bez nocnych eskapad) - po pytaniu - Dlaczego każdy jeździ jak chce, nie ma pasów, a prędkość przyprawiająca o lęki ? - odpowiedź: "Arab easy" - to ok i już tylko spokój gościł w naszych sercach ;) .
Taksówki w Ammanie - można napisać książkę - trzeba się targować - ale przed wejściem do taksówki. Nasza grupka przejechała w jedną stronę za 3 $. Nasi współtowarzysze nocnej eskapady do centrum za 7 $ :) . W drugą stronę podobnie.
Urzekła mnie ulica The Rainbow Street - tętniąca życiem nocnym. Wiele knajp z sziszą, niewiele z trunkami. Z obserwacji w lokalu - siedzą sobie przy stoliku dwie śliczne arabki, każda posiada swoją fajkę, każda zaciąga się i wydycha dym bez wyciągania ustnika, od czasu do czasu zerkają na siebie i nadal siedzą w ciszy, wow i można.
Trasa po stronie jordańskiej: Geraza, Amman, Góra Nebo, Madaba, Petra
Dinar jordański kosztuje 1,5 $ . Koszt małego piwa na mieście to 4,5 $ , farafele - 7,5 $ razem z napojem. Szale, chusty jodańskie - można utragować na 4,5 - 5$.
Na zdjęciach ryba św. Piotra jedzona nad jeziorem galilejskim - tilapia - smaczna, ale oścista. Po posiłku (może niezdrowo, jednak bardzo przyjemna) kąpiel w jeziorze - wspaniała czysta, ciepła woda.
Polecam:
- chałwę z suku w Jerozolimie - ja nie lubiąca zjadłam pół kg - najlepsza z czekoladą ;) (10 $ - za kg)
- kawa mrożona na suku - tęsknię za nią
- sok pomarańczowy na suku
- jordańskie farafele - doskonałe
- jordański kebab z obłędnym sosem (szkoda, że nie znam składników)
- daktyle z Jerycho
- migdały z Jerycho - najpyszniejsze
- wino koszerne
Gorąco polecam zabrać z Polski alkohol - warto rano i wieczorem napić się łyczek - będąc 10 dni, próbując potraw w lokalnych knajpkach (w Jordanii jest mocny deficyt wody :) ) - nie cierpiałam ani chwili :).
Mam nadzieję, że dane mi będzie tam wrócić <3 div="">
Komentarze