W piątek, w Łodzi miałam przyjemność brać udział w niezwykłym koncercie Erica Claptona. Jestem wielką fanką jego muzyki i dlatego w napięciu oczekiwałam wejścia na płytę i usłyszenia dźwięków płynących z najsłynniejszej gitary. Emocje, długie stanie w kolejce, zostały sowicie nagrodzone - koncert był magiczny - było wzruszenie, była nostalgia, poryw serca i miękkie nogi ;).
Mając tyle radości w sercu ruszyłam w sobotni poranek na pobliski bazarek. Piękny, zielony szczaw kusił swym zapachem. Zatęskniłam za łąką, moim bratem, bosymi nogami i szczawiem, którym zajadaliśmy się do boleści brzucha ;). Na samo wspomnienie brudnego, przetartego ręką i upychanego do buzi szczawiu, uśmiech króluje na twarzy. Nawet nie wspominam o tym swoim dzieciom...
Składniki:
- cebula
- szczaw - u mnie 2 pęczki
- wieksza marchewka, lub dwie małe
- pietruszka
- seler
- kilka ziemniaków
- pęczek koperku
- masło
- pieprz, sól, bulion warzywny
- śmietana - u mnie 18 %
- jajka
Cebulę drobno siekamy i szklimy w garnku na rozpuszczonym maśle. Dodajemy pokrojoną w kostkę, plasterki - jak kto woli - marchewkę i chwilę dusimy. Zalewamy bulionem - 1,5-2 litry - w zależności od ilości szczawiu i ulubionej kwasowości. Dodajemy pokrojoną w kostkę pietruszkę i seler. Następnie ziemniaki pokrojone w kostkę, pół pęczka koperku, przyprawiamy i gotujemy.
Gdy ziemniaki są już odpowiednio miękkie dodajemy pokrojony szczaw i gotujemy ok 15 minut. Po odstawieniu z palnika dodajemy resztę koperku i zaprawiamy śmietaną.
Aby zapobiec ważeniu śmietany - wlewam śmietanę do szklanki, troszkę solę i dodaję łyżkę wazową zupy i dokładnie mieszam. Następnie wlewam do garnka i mieszam, nie podgrzewam.
W dzieciństwie lubiłam jeść barszcz szczawiowy (na mięsie) z ziemniakami z wody, tłuczonymi i okraszonymi skwarkami ;)
Komentarze